Recently...

Od jakiegoś czasu nie mam internetu. Moja twórczość na tym ucierpiała, ale starałam się ją zgrabnie i delikatnie przechowywać. Krótkie i wyrwane z kontekstu myśli - tak to tutaj będzie wyglądać - ale dla mnie miały jak największe znaczenie. Wszystkie pochodzą ze mnie osadzonej tutaj - recently based in Sheffield. Enjoy. 

27.09 

Dziwne czasy. Telefony bez przycisków. Drzwi bez klamek. Ludzie bez mózgu. Relacje bez uczuć.
To wszystko między nami wydaje się być strasznie odległym wspomnieniem w zestawieniu do tego co los serwuje mi ostatnio. Czy człowiek może żyć życiem, które ciężko mu udźwignąć? Czy może się tak zdarzyć, że dajemy radę znieść więcej niż powinniśmy – zmęczeni i znużeni już dawno powinniśmy się poddać. Przycupnąć gdzieś i się rozpłakać, rozłożyć ręce.
Porządki w głowie, porządki w sercu i na komputerze, gdy łącza nerwowe nie zawsze działają tak sprawnie jak Internet LTE. Kopiąc między zdjęciami w poszukiwaniu odpowiedniego zdjęcia do legitymacji zagranicznego uniwersytetu bez większych uczuć przerzucam nasze stare zdjęcia. Piękne wspomnienia – tworzone lata świetlne temu, kiedy podjęłam decyzję o dzieleniu mojego życia z Tobą – wyjątkowe wspomnienia, bo jedynie namiastka prawdziwej miłości. Jak wiele miłości zdarzyło nam się już po drodze? Jak wiele dłoni lądowało już na naszych dłoniach, skroniach, ramionach, kolanach?
Sheffield nie jest całkiem zwyczajnym miejscem, różni się od tych do których zdążyłam przywyknąć. Mimo, że dopiero co stałam się dorosłym i  samodzielnym członkiem społeczności mojego miasta to już przyszło mi walczyć dzień po dniu z nowymi standardami w tym angielskim zgiełku. Zauważyłam, że znika powoli moje niedawne upośledzenie, zaczynam się skupiać na tym co robię i na tym co kto do mnie mówi lub co mi pokazuje. W dobie youtuba i netflixa ewidentnie stałam się ofiarą masmediów i nawet pisanie tu regularnych postów przychodzi mi ostatnio z trudnością. Ale te melancholijne uliczki obudziły we mnie pewną umiejętność – umiejętność zastanawiania się. Najwspanialszy wczesny wieczór od kiedy tu jestem – czyli od półtora tygodnia – spędziłam wracając do mieszkania przez park i kręte uliczki z małymi domkami kiedy już prawie wszyscy Anglicy (i nie) siedzieli w swoich ciepłych (lub nie) domach. Czułam się tak przyjemnie, schodząc ze wzgórza i jakby zatapiając się w koronach drzew. Jeśli mogłabym wybrać sobie jedną drogę do domu to poproszę właśnie taką – może uzdrowi moje chore ciało i moją chorą duszę.

04.10 

Nothing from the past can still exist unless we drag i tinto the present moment trough our minds.
Jakie emocje potrafią być złudne. Jednego dnia się cieszysz, a drugiego trzęsiesz się od zimna i na zewnątrz baru, w którym wszystko się przecież zaczęło. Czujesz pustkę.
Nie ma na świecie dziewczyny, która zasługiwałaby na najgorsze – nie ma też chłopaka, który okazałby się aż tak bez serca by wyjść cało po zderzeniu z emocjonalną ścianą. Tak przynajmniej chciałabym myśleć. Gdyby wszyscy ludzie na świecie byli tacy emocjonalni i tacy wrażliwi, to czy świat byłby pełen zranionych serc? Czy właściwie nikt by się nie ranił, bo przecież wszyscy oczekujemy w zniecierpliwieniu romantycznego zakończenia? Czy takie płaskie dusze, jak nieraz stają nam na drodze, też doznają krzywd? Czy ich to omija? Bo jak tak, to nie wiem czy to nie byłoby lepsze wyjście – może mało kolorowe, ale z pewnością bezpieczniejsze. Być płaską duszą, nie czuć, nie pragnąć rozpaczliwie ciepła drugiej osoby. Nie mieć w oczach łez, znowu i znowu. Nie przejmować się opinią innych i czerpać radość z jednonocnych numerków, potrafić mamić innych słowami i gestami, tak by nam całkowicie wierzyli. Bo oni – Ci wrażliwi są beznadziejni. Dlaczego tak jest? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi.

 08.10 

A później odbija Ci, odwala, stajesz na głowie, w przenośni i dosłownie – kiedy asekuruje Cię Twoja przyjaciółka w zimny, sobotni wieczór i kiedy w tle leci Wilk z Wall Street. Przychodzi Wam taka myśl, że zawsze przed nauką powinno się stawać na głowie, bo co Cię wtedy może później rozproszyć, co może Cię jeszcze zaskoczyć? Kiedy w tle słyszysz od Leonardo Di Caprio, że nie można się przejmować zużywaniem ludzi bardzo chcesz mu wierzyć. Wracasz do życia w poziomie, czujesz że krew odrobinę spłynęła Ci do głowy, ale to dobrze bo zaczynasz coś czuć. I postanawiasz, że od tej pory będziesz używać – nie ludzi, lecz życia – dla własnych celów, wyciskać je jak mokrą szmatę. Jezu, co za melancholia…

Boże, nie wołaj mnie do siebie. Nie chce jeszcze zostawić tego bezmiaru, którego jeszcze nie poznałam. Panie Boże, nie chce być Tobą, nie chcę decydować o ludzkim życiu, więc nie każ mi tego robić. Jeśli mnie zawołasz, przyjdę – ale czy naprawdę to powinno być już dzisiaj, zaraz? Zawsze wydawało mi się, że chodzę wokół Ciebie po cichu, nie zapalam świateł, nie rozbudzam z zimowego snu – chciałam myśleć, że mnie lubisz. I choć może miałeś zamknięte oczy to i tak wiem, że znasz mnie całą na pamięć. Znasz moje lęki, znasz moje obawy i moje prośby, prośby tak nieumiejętnie spisywane na klawiaturze. Znasz mnie i wiesz, że jestem silna, ale są rzeczy, których nie przeżyję.
It was only a kiss, how it could end up like this? It was only a kiss.


Comments

Popular posts from this blog

Opowieść małżonki Św. Aleksego

Can You Be Mine? Please.