Nowy Świat

"To najstarsza historia świata.
Pewnego dnia masz siedemnaście lat, planujesz swoje "kiedyś". A potem tak cicho, że nawet nie zauważasz, "kiedyś" staje się "dzisiaj". A potem "dzisiaj" staje się "wczoraj".
I to jest twoje życie."
- Nathan Scott, One Tree Hill

    Wszystko z czasem traci na znaczeniu, choć byłeś pewien, że nie ma nic ważniejszego. Stopniowanie wartości tego wszystkiego weszło w krew, ale zależało tylko i wyłącznie od Ciebie, tak więc mogłeś to całkowicie i świadomie zignorować. Mogłeś zaszyć się gdzieś, gdzie nie dostaje się maili, gdzie nie ma listów, pożyczek, ubezpieczeń, umów, tej całej dorosłości i nabrzmiałego jak bańka poczucia odpowiedzialności. Robiło się tak, prawda? Nie raz, nie dwa.

    Czasami nie zauważamy kota, który przebiega nam drogę, czasami nie widzimy znaku zakazu wjazdu, jednak wpadamy w tarapaty wtedy, kiedy nie zauważamy jak bezwiednie i błyskawicznie przelatuje nam między palcami życie, mimo że ze wszystkich możliwych mediów piękne twarzy krzyczą do nas "carpe diem". Unikając ciągłej presji dostosowania się do społeczeństwa staramy się na siłę być sobą. Ale czy to już nie zrobiło się mało orginalne? Dlaczego właściwie nie mogę być taka jak ta dziewczyna po prawej, jeżeli to nic nie znaczy i nikomu nie szkodzi? Inteligencja każe nam zauważać, że jedno z drugim się wyklucza. Każdy teraz "chce być sobą" każdy jest więc orginalny ale w ten sam sposób. Bla bla bla... Można by było o tym dyskutować - w ten właśnie sposób marnuje godziny zamiast robić coś pożytecznego z punktu widzenia oświeconych ludzi. Przepraszam.

    Zdarzające się w naszym życiu sceny jak z filmów amerykańskich wcale nie oznaczają, że amerykański sen się właśnie spełnia, a my powinniśmy płakać z radości. I nawet jeśli na konto bankowe wpływa konkretna kwota to i tak Ty błądzisz myślami przy liście poleconym od komornika, bo przecież Twój ojciec nie płaci alimentów. A potem przypominasz sobie, że właściwie o te pieniądze i tak musiałabyś walczyć ze swoją rodzicielką. I nagle przechodzi Ci ochota na sok pomarańczowy, a w sklepie sięgasz do półki ze słodkim Carlo Rossi.

   Myślę, że jednak nic nie dzieje się bez przyczyny.. Ostatnio wręcz zaczęłam wierzyć, że wszystko do nas wraca, że Bóg stawia na naszej drodze znowu tych samych ludzi, w jakimś celu, abyśmy mogli sobie coś uświadomić. Na przykład, że każdy przeżyty prywatny "koniec świata" nie był jeszcze tym ostatnim, nie spowodował jednak apokalipsy, że żyje się dalej, może troszkę trudniej, Może muzyka wydaje się trochę wolniejsza, może powietrze pachnie trochę smutniej. Ale to jest do zniesienia.

Przepełniona uczuciami, poszukująca ujścia K.

Comments

Popular posts from this blog

Opowieść małżonki Św. Aleksego

Tęsknota - wirtualne wyobrażenie.

Na naprawę wiary.