Stagnacja.

Myślę, że większość ludzi na świecie doskonale zna to uczucie. Kiedy mam dzień wolny to zamiast go fajnie wykorzystać to ja śpię do oporu, piję kawę w łóżku na pusty żołądek, chociaż wiem jakie to niezdrowe. Moja wewnętrzna fitgirl krzyczy na mnie, że przecież mam czas na śniadanie, więc powinnam ruszyć tyłek do kuchni - ja natomiast wielkodusznie opiekuje się moim miasteczkiem w ściągniętych na smartphona simsach. Oczywiście, że mogłabym poczytać poranne wiadomości z kraju i ze świata, stworzyć jakąś fajną poranną rutynę, na przykład pójść na jogging i wypić szklankę wody z cytryną, miodem i pieprzem cayenne lub pomedytować. Ale wtedy właśnie przeciągam się i patrzę na pogodę za oknem, która tak ogromnie demotywuje swoją szarością, że postanawiam po raz drugi w tym tygodniu zacząć być fit od jutra - a jest dopiero wtorek.
Bardzo polubiłam się z moim telefonem, choć wcześniej myślałam, że niemożliwością jest zastąpienie androida ios'em. Nie rozstajemy się na dłużej niż 20 min, bo tyle trwa zasadzenie kukurydzy w ogródkach moich simów. Czasem myślę, że to dobrze, że przynajmniej oni są ambitni.

Pojutrze pewnie napiszę więcej, bo jutro jadę do Lublina. W końcu!

Comments

Popular posts from this blog

Opowieść małżonki Św. Aleksego

Tęsknota - wirtualne wyobrażenie.

Na naprawę wiary.