Że miłość wystarczy..

Tak strasznie trudno mi się pozbierać, odnaleźć w tym co się dzieje. Dzisiaj znowu czuje się zraniona, choć przecież obiecałam sobie, że do tego nie dopuszczę. Wcześniej dałabym wszystko za to, by być z tym, który otoczył mnie całym sobą.. Wobec niego moje serce rosło do ogromnych rozmiarów, wobec niego też moje emocje szalały. Czułam się zależna, bo taka byłam. Cała dla niego. Każdy najmniejszy mój błąd przypłacałam niebotycznym poczuciem winy i tonami łez, natomiast jego ciosy w stosunku do mnie umniejszałam, nie chcąc stracić tego za co mogłabym oddać życie. Byłam skłonna wybaczyć mu jego błędy, nawet nie do końca będąc tego świadoma, bo chciałam aby mnie kochał i pożądał. Chciałam być dla niego najważniejsza, tak jak on był dla mnie. Jego dotyk był jak lekarstwo, którego dawkował mi coraz mniej i za coraz większą cenę. Tak, byłam samodzielną, młodą dziewczyną, ale tylko w granicach, które on mi wyznaczył. Byłam jego własnością, coraz bardziej kruchą - odporną na cały świat po za nim. Tak bardzo byłam z nim, że przestawałam być ze sobą. I dzisiaj.. po wszystkim co postanowiłam, on wraca. Mówi mi, że mnie kocha, że każdy popełnia błędy, że pary sobie wybaczają, że uronił po mnie całe morze łez i oczekuje, że wciąż na niego czekam. Dzisiaj...

Dzisiaj, kiedy już drugi dzień nie dostaje wiadomości od P. Chłopaka, który mnie uleczył, któremu po tak wielu jego staraniach pozwoliłam się wziąć w opiekę. Który mnie uratował od samozagłady, w którego słowach i dotyku odnalazłam spokój i szczęście. I który, po tym co razem przeżyliśmy uznał, że to się nie uda. Nie uda, rozumiecie?

I dzisiaj znów wraca On. Cały w czerni, na krwisto czerwonym motocyklu, próbując mnie onieśmielić. Naprawdę myślałam, że obietnice pod tytułem "ja się zmieniłem, teraz będzie po twojemu.." zdarzają się tylko na szklanym ekranie. Obsypuje mnie szczodrze słowami, dotyka muśnięciem mojej dłoni i stara się obudzić to, co we mnie umarło. I wiecie co? Gdy odwracam wzrok i zamykam oczy widzę P., który się do mnie uśmiecha z daleka i wierzę, że jeszcze nie wszystko jest stracone..

Że miłość wystarczy. Jeśli jest prawdziwa.

Comments

Popular posts from this blog

Opowieść małżonki Św. Aleksego

Tęsknota - wirtualne wyobrażenie.

Na naprawę wiary.