Indywidualność niewidzialna.

Zawsze to samo, do przewidzenia mdły scenariusz.
Ale życie jest ciężkie. Na swojej drodze spotykamy mnóstwo różnych osób i mimowolnie chcemy z każdą z nich wiązać wartościowe wspomnienie. Na siłę, czasami wbrew sobie. Idealnie wyprofilowane rozmowy, spojrzenia. Wydarzenia, wbrew wszystkiemu wyryte w sercu na zawsze, które pozornie pozostają bez znaczenia. Uśmiechy, gesty, pierwsze medialne rozterki. Pamiętasz.
Nie prosiłam o to za pierwszym razem, nie proszę za kolejnym. Czy mogę dostać choć raz coś w sposób jaki wybiorę? Rozumiem, że każdy ma swoje życie. Drugiego człowieka dostaje się w pakiecie z jego przeszłością...

Przepraszam Cię bardzo za mój sarkazm i ironiczność.
Kiedy człowiek już raz złamie się pod ciężarem wspomnień bliskiej osoby, drugi raz tego nie udźwignie
. Nie da rady, bo to jest zbyt przytłaczające. Z pozoru niegroźne. Zbyt bliskie wspomnienia, stają się częścią nas samych. Kłujące przeświadczenie, że schodzimy na margines. Nie dosłownie, bo przecież wspomnienia nie wrócą. A jednak.
Jest takie coś, taka obawa. Taka cholerna obawa, że to wszystko jest zbyt ważne. Nie byłam częścią tego wszystkiego i nigdy nie będę. Już raz wspomnienia pewnej osoby mnie złamały, zaburzyły to co dla mnie najważniejsze. Nie mogę dopuścić, aby znów tak się stało. Nie dam sobie rady, więc lepiej będzie jak się odsunę. Odizoluję. Dam przestrzeń na oddech, bo moja obecność jest zbyt absorbująca. Indywidualność niewidzialna.


"Nie, tylko nie to." Nie chcę sobie tego wyobrażać.

Comments

Popular posts from this blog

Opowieść małżonki Św. Aleksego

Tęsknota - wirtualne wyobrażenie.

Na naprawę wiary.